Wszystko już wiemy. Awans do PKO BP Ekstraklasy po barażach zasłużenie wywalczyła Wisła Płock, która pokonała w finale baraży Betclic 1. Ligi Miedź Legnicę 2:0. Płocczanie po dwuletniej absencji wracają na salony. Mariusz Misiura będzie miał zatem okazję przedstawić się szerszej publiczności. Wiele dobrego wszyscy słyszeli o jego umiejętnościach trenerskich i liczymy, że pokaże to również w nadchodzącym sezonie 2025/2026.
Niedziela 1 czerwca była jednym z najważniejszych dni w Polsce 2025 roku. Po pierwsze, jesteśmy jeszcze w trakcie II tury wyborów na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, które oczywiście mają tego dnia palmę pierwszeństwa w ważności.
Jednak również i świat piłkarski czekał na pewne rozstrzygnięcie. O awans do PKO BP Ekstraklasy w pierwszoligowych barażach zmierzyły się ze sobą Wisła Płock i Miedź Legnica. Oczywistym faworytem byli płocczanie, którzy dosłownie tydzień temu pokonali Miedź 2:1. Jednak takie mecze cechują się tym, że nigdy niczego nie można być pewnym.
Nerwy, nerwy, nerwy
Wysoka stawka wyborów sprawia, że po jednej i drugiej strony politycznej nerwy są napięte jak struny harfy. To samo dotyczyło meczu w Płocku. Waga spotkania udzieliła się obu drużynom, ponieważ cały mecz był mocno szarpany, na początku przerwany efektownym racowiskiem w wykonaniu kibiców obu zespołów.
Płocczanie optycznie z przewagą, ale nie przekładało się to na jakość widowiska
Cała pierwsza połowa była dosyć wątpliwej jakości – dużo chaosu, a mało konkretów. Co prawda to gospodarze częściej dochodzili do sytuacji bramkowych, ale nie były to tak zwane setki. Głową próbował Marcus Haglind-Sangre, ale refleksem wykazał się Jakub Wrąbel. Było zamieszanie po strzale Sekulskiego. Natomiast w 31. minucie groźny strzał oddał bohater czwartkowego spotkania, Dani Pacheco.
Natomiast legniczanie po kwadransie siedli. W kolejnych minutach, podobnie jak w czwartek z Wisłą, wyczekiwali szybkich kontr oraz szukali szczęścia po stałych fragmentach gry czy strzałach z dystansu. Można się bardziej bądź mniej obrażać na taki styl, ale dla nikogo nie było to zaskoczeniem, widząc mecz w Krakowie ze świadomością, że goście byli w tej rywalizacji underdogiem.
Wisła Płock po golu Sekulskiego bliżej celu, jakim jest awans
I gdy się zdawało, że ta kopanina skończy się po 45 minutach bezbramkowym rezultatem, Wisła Płock otrzymała rzut karny za faul Kamila Drygasa na Jorge Jimenezie. Do jedenastki poszedł najlepszy egzekutor zespołu, Łukasz Sekulski. Jakub Wrąbel wyczuł intencje strzelca, jednak ten strzał był zbyt precyzyjny, aby go obronić. Wisła Płock zdobyła gola do szatni i wykonała olbrzymi krok do celu, jakim był awans do PKO BP Ekstraklasy.
W 57. minucie gospodarze byli jeszcze bliżej
W 57. minucie płocki stadion po raz drugi wybuchł w szale euforii. Filip Borowski wygrał pojedynek na skraju linii szesnastki z Michaelem Kostką. Następnie pozostawiony bez krycia na 16. metrze Ivan Salvador (irytujący, jeśli chodzi o ciągłą chęć napomnienia graczy przeciwnika) dostrzegł niekrytego Jorge Jimeneza, który precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Miedzianka mogła czuć się trochę zawiedziona, bo w drugą połowę weszli naprawdę dobrze. Mieli rzut wolny z 17. metra, a potem Hajda postraszył uderzeniem z dystansu. Jednak zostawiając takie dziury w obronie, jak przy golu na 2:0, nie można liczyć na łaskawość rywala.
Kryminał defensywny Miedzi. Mnóstwo przestrzeni miał Jorge Jiménez 🇪🇸. Nikogo nie było przy strzelcu, nikt do niego nie doskoczył. Wisła Płock o krok. #WPŁMIE pic.twitter.com/X207zoZuoI
— Filip Macuda (@f_macuda) June 1, 2025
W 65. minucie było blisko oficjalnego zamknięcia meczu. Jakub Wrąbel wyszedł z bramki, ale jego wybicie było bardzo niedokładne i spadło pod nogi Jimeneza. Hiszpan zgrał futbolówkę do Sekulskiego, ale na szczęście dla golkipera jego strzał był niecelny. W 79. minucie pomylił się z rzutu wolnego o centymetry strzelec gola na wagę awansu z Polonią, Dani Pacheco.
Miedź walczyła, ale zawodziła ich skuteczność Michalika
Podobało nam się to, że Miedź walczyła do końca, ale bardzo brakowało im skuteczności. Ładowali z dystansu, ale próby Kostki i Grudzińskiego mijały światło bramki. Albo, tak jak w 72. minucie, gdy mocno niepewny tego dnia Bartłomiej Gradecki kolejny raz wypluł przed siebie piłkę pod nogi Michalika. Ten, mając tak dogodną okazję, nawet nie trafił w światło bramki.
W 89. minucie goście mieli dwie znakomite sytuacje z rzędu na bramkę kontaktową! Najpierw fantastyczna wymiana podań między Kostką i Antonikiem, ale próba Damiana Michalika została zblokowana w ostatniej chwili przez Haglinda-Sangre. Dosłownie chwilę później ten sam zawodnik główkował w poprzeczkę. Mogli w tym momencie zrozumieć, co czuła Wisła Kraków w czwartek, gdy ich próby także szły na marne.
Frustracja w końcówce sięgnęła zenitu
Goście byli coraz bardziej sfrustrowani, czego efektem była czerwona kartka dla Wojciecha Hajdy w doliczonym czasie gry. Pomocnik bez ceregieli zdzielił z łokcia Ivana Salvadora, który akurat tym razem naprawdę miał prawo czuć się pokrzywdzony. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i po końcowym gwizdku kibice gospodarzy wbiegli tłumnie na boisko, świętując szósty awans ich ukochanego klubu do PKO BP Ekstraklasy w historii.
Wielka radość w Płocku!
P.S. To sędzia Myć tak spiernicza?#WPŁMIE pic.twitter.com/7uhjjDtQO1— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) June 1, 2025
Wisła Płock wraca do PKO BP Ekstraklasy
Wisła Płock okazała się zatem trzecią drużyną w tegorocznym sezonie Betclic 1. Ligi, która zanotuje awans do PKO BP Ekstraklasy. Na salony „Nafciarze” powracają po dwuletniej przerwie i jesteśmy ciekawi, co tym razem pokażą. Jeszcze mocniej jesteśmy ciekawi wkładu, jaki do najwyższej ligi rozgrywkowej wniesie trener Mariusz Misiura. O tym trenerze mówiło się wiele dobrego, zwłaszcza pod kątem jego przygotowania taktycznego, które udowodnił choćby w Pruszkowie, a teraz w Płocku.
Jakże zabawnym wydaje się fakt, że rok temu miał objąć on Wartę Poznań, gdyby ta została w PKO BP Ekstraklasie (co, jak wiemy, się nie udało). Teraz trener i tak do niej wejdzie, a Warta spadła do 2. ligi.
